„I Leśne Impresje”

„I Leśne Impresje”

„Leśne Impresje” w Ościsłowie to nowa, i pierwsza plenerowa, impreza Związku Literatów na Mazowszu. Zorganizowaliśmy ją z inicjatywy naszego poety leśnika Sławka Zduna (członka Komisji Rewizyjnej ZLM), oraz jego żony Ani, którzy mieszkają w leśniczówce Kamionka w Ościsłowie pod Ciechanowem. I właśnie w ich ogrodzie, 25 sierpnia, odbyła się pierwsza edycja „Leśnych Impresji”.

W programie była promocja nowego polsko-angielskiego zbioru poezji Teresy
Kaczorowskiej „Kończą się wiśnie…”/”Cherries Are Gone…”
(czytała autorka), poprzedzona laudacją literata Zdzisława Tadeusza Łączkowskiego z Warszawy. Słowo mówione urozmaicała poezja śpiewana w wykonaniu naszego poety i barda Witolda Rosołowskiego.
O godzinie 19.00 nastąpiło otwarcie wystawy fotograficznej ciechanowskiego znanego fotografika Kazimierza Kosmali „Ślady Sarbiewskiego na Litwie”.

Był też smakowity, obfity poczęstunek, podany na drewnianych stołach (najbardziej smakował gulasz z kurkami Ani Zdun i jej własnego wypieku chleb ze smalcem, a także małosolne ogórki Teresy Kaczorowskiej, szarlotka Zosi Turowieckiej oraz świeży miód z pasieki Kazika Kosmali). Nadleśnictwo Ciechanów, które objęło patronatem „I Leśne Impresje” (ONZ ogłosiło rok 2011 Międzynarodowym Rokiem Lasów) ufundowało też pyszny bigos z kiełbasą.

Ale smakowało, jak zawsze, niepasteryzowane piwo Ciechan i czerwone wino, a także nalewki własne Sławka Zduna. Na koniec zapłonęło ognisko, przy którym poeci integrowali się aż do północy, słuchając dźwięków gitar.

W sumie tę pierwszą plenerową imprezę literacką uznano za niezwykle udaną, mimo niepewnej pogody (Impresje zaczynały się w deszczu…). Planujemy organizować ją co rok, na zakończenie letnich wakacji. Wśród licznie przybyłych gości (ponad 50) byli przedstawiciele parlamentu, samorządów i władz wszystkich szczebli.

Przyjechał też urodzony w Ościsłowie w 1935 roku Bogusław Zakrzewski – specjalista stosunków międzynarodowych, dyplomata, ambasador Polski w Tajlandii, Portugalii i Brazylii. Jest on tłumaczem literatury tajskiej, chińskiej i angielskiej, przełożył też na j. angielski zbiór wierszy Teresy Kaczorowskiej „Kończą się wiśnie…”/”Cherries Are Gone…”

Patronat medialny nad „I Leśnymi Imresjami” objęły tygodniki: „Czas Ciechanowa”, „Extra Ciechanów” oraz Katolickie Radio Ciechanów i portal Internetowy: www.ciechanowonline.pl Wykonano duzo zdjęć, a poniższe są autorstwa Zosi Turowieckiej z Przasnysza.

Zdzisław Tadeusz Łączkowski (Warszawa)

„Kończą się wiśnie …”, a drzewa kwitną dalej …

Teresa Kaczorowska to pisarka niezwykła. Poetka. Prozatorka. Autorka reportażu literackiego. Myślę tutaj o wyprawie motocyklowej do Katynia, czy o jej dziełach o życiu Wielkich, jak jej książka o Marii Skłodowskiej- Curie – liczące się dzieło o tej wielkiej Uczonej, czy o Marii Konopnickiej i jej związkach z Ziemią Ciechanowską. Prawda i świetna polszczyzna są mądrością wszystkich tych publikacji. Pisarka ta – podobnie jak inni wielcy pisarze – próbuje swoich sił w różnych dziedzinach literatury.

Tak czynił także Jarosław Iwaszkiewicz, czy Julian Tuwim. Praca i piękno…. I tutaj należy przytoczyć genialne przesłanie Cypriana Kamila Norwida: „… bo piękno i praca na to jest, by się zmartwychwstało…”.
Ponadto Teresa Kaczorowska jest niezwykłym animatorem i pracownikiem kultury. I znowu: praca i piękno…. W ogóle – Teresa Kaczorowska, czego się nie dotknie zwycięża. I na dobre zapisuje na kartach naszej współczesnej literatury.

W tym roku ukazały się jej poetyckie „Wiśnie…”. Najpierw w języku angielskim w Stanach Zjednoczonych, a dopiero kilka miesięcy później w Polsce. I Kaczorowska też odniosła zwycięstwo. Mówi w tym tomie o głębokim sensie literatury, mówi ładnie, metafizycznie. Choćby o przemijaniu, jak w wierszach „Zegar”, czy „Kończą się wiśnie…”, bo przemijanie nie może być poza twórczością tej Autorki… Stąd jej słowa:„ …kolejne wiśnie i lata mają sens, mają sens…”.

Przemijaniem zajmowali się wszyscy. Wszyscy Wielcy pytali o sens trwania: dlaczego? Po co? A gdzie jest i dlaczego jest początek? I dlaczego przychodzi kres? I czy przychodzi? To jest metafizyka, ale ta najbardziej ludzka i dająca odpowiedź na istotne, ludzkie pytania. Literatura nie może tego właśnie pytania i odpowiedzi uniknąć, gdyż wszystko byłoby bez sensu. Stąd wielkość literatury i ocalenie, mówmy – człowieka.

Ponadto, Kaczorowska wie, aż nadto dobrze, iż bez tradycji nie ma godnej i wielkiej literatury. Stąd Jej „złote liście”, „przydrożne figurki”, „bociany”, Mazowsze i jego ukochanie… Ziemia nasza, z którą każdy z nas złączony jest krwią przodków. Nie można tworzyć, jeżeli nie zna się swoich Wielkich poprzedników – „nauczycieli”. Jeżeli nie zna się swoich korzeni, także i tych, którzy pozostawili nam szacunek do polskiego języka, szacunek i miłość, a także znajomość literatury oraz ziemi ojczystej nauki …

Stąd piękne i bez patosu są utwory patriotyczne Teresy Kaczorowskiej w tym tomiku, często religijne, jak „Królowa Korony Polskiej”, „Nasz dom”, „Mazurki w Sannikach”, „Wigilie z przodkami”, „Serca rosły”, „Bez pamięci”, „Jego Barka płynie”, „Ich szept”, „Jechałam do Ciebie”. Specjalnie wymieniam aż tyle utworów, gdyż one są bardzo ważne, znamienne dla tej Autorki.

Z dużym wzruszeniem przeczytałem również utwór z tego zbioru pt. „Na Krupniczej”. W latach wczesnych pięćdziesiątych bywałem na Krupniczej w Krakowie – to były spotkania z wielkościami naszej literatury, m.in. z Jerzym Zawieyskim, Jerzym Andrzejewskim, Wojciechem Natansonem, Anną Świerczyńską i wieloma innymi. A kiedy nie tak dawno byłem na Krupniczej, to już nikt właściwie o tych pisarzach nie pamięta. Cisza i zapomnienie… Pokryła ich niepamięć… Zniknęli…. Jakież to smutne, a nawet bolesne. Dziękuję Tobie Tereso, że tę Krupniczą mi przypomniałaś! To tam po wojnie rodziła się nowa, polska literatura! Tam, w Krakowie, właśnie na Krupniczej!

Ziemię należy czynić sobie poddaną. Należy być jej współkreatorem. Cywilizacja, kultura, chociaż cywilizacja jest też kulturą – one nie mogą zatrzymać się w biegu. Powinny się rozwijać, tutaj idzie o budowanie, nigdy o niszczenie. Teresa Kaczorowska w pełni to rozumie i akceptuje. Przykładem utwór Kaczorowskiej „Wirtualne związki”, gdzie „samotni w poszukiwaniu (człowieka) piszą listy w kosmosie”. Ale cywilizacja powinna służyć nade wszystko człowiekowi. Właśnie z odpowiedzialnością, nigdy bez odpowiedzialności.

O tę odpowiedzialność, o tej odpowiedzialności mówi odważnie Poetka. O odpowiedzialności i godności człowieka… I tu ciekawy Jej wiersz „Inni poeci polscy”. Poetka pyta: „„polski Żyd / polski Niemiec/ polski Amerykanin /jakimi są oni poetami …/. Czy są Polakami ? Odpowiedź jest już moja, ale także Teresy Kaczorowskiej: są Polakami i dzięki nim świat nas poznaje. Oni biorą, ale i dają to, co o Polsce, o naszej kulturze jest godne, wielkie, to co poza granicami mówi o naszej tożsamości i wielkości, o tym że nasza literatura, kultura jest wielką, i że nie powinniśmy wstydzić się naszych wytworów ducha. Gdyż niejednokrotnie polska twórczość jest na najwyższym poziomie artystycznym i moralnym. Jest nade wszystko z człowiekiem, jest blisko człowieka, dramatu ludzkiego i zwycięstwa. Jest nadzieją, trudną często, ale nadzieją … Wszyscy twórcy to wielka rodzina …

I wreszcie, już na zakończenie, chciałbym wspomnieć o bardzo pięknym, głęboko wzruszającym jej tomie „Dla Wandy”, którego fragmenty są w zbiorze „Kończą się wiśnie…”. O matce pisało wielu pisarzy, prozą lub poezją. Wydali na ten temat książki m.in. Tadeusz Różewicz, ks. Jan Sochoń, Leon Janowicz (dziennikarz, pisarz, którego także ja miałem okazje poznać). Ale mówię o współczesnych… Matka – to temat trudny z trudnych. Trzeba mieć odwagę podejmując takie „zobowiązanie”, odwagę, a idzie tutaj o prawdę, ale nie tylko.

Należy bowiem unikać sielankowości, nadmiernego liryzmu, może to niedobre słowo; trzeba jednak mówić głęboko, w skupieniu, tak, jak „sakrament komunii”. Matka to świętość! Teresa Kaczorowska dała nam piękny i wzruszający dokument poetycki o swojej mamie. O tej bliskości matki z córką, która jest wręcz świętą bliskością. Zacytuję fragment jeden z jej wierszy „Odeszłaś”: „…Mamo, kto przyszyje mi naderwany guzik/ pojedzie ze mną na groby suwalskich przodków/ kto nadziwi się pierwszym prawnukiem/ i przykaże że rodzina to sacrum”…

„Kończą się wiśnie” – to tom pod każdym względem liczący się w polskiej poezji. Tom godny, szlachetny i odwazny. To rzeczywiście wielkie „tętno mazurskiej ziemi”. Czy tylko mazurskiej? Moim zdaniem takich ludzi jak Autorka tego tomu nalezy nie tylko kochać, ale wręcz ich czcić….

(Laudacja Zdzisława Tadeusza Łączkowskiego z Warszawy o tomie Teresy Kaczorowskiej „Kończą się wiśnie …” Wybór poezji, Biblioteka Związku Literatów na Mazowszu, Tom 7, Ciechanów 2011 – wygłoszona podczas I Leśnych Impresji” w Ościsłowie.