Herodot Polonii amerykańskiej Mieczysław Haiman (1888-1949)

Herodot Polonii amerykańskiej Mieczysław Haiman (1888-1949)

Książkę można nabyc u wydawcy – Łazienki Królewskie, ul. Agrykoli 1, 00-460 Warszawa, tel. 22 506 0101; e-mail: info@lazienki-krolewskie.com
(kurator Jacek Macyszyn)

ZAKOŃCZENIE

Mieczysław Haiman (1888-1949), pomimo iż był skromnym, cichym i nie zabiegał nigdy o eksponowane funkcje ani stanowiska, odegrał ważną rolę w życiu Polonii amerykańskiej pierwszej połowy XX w. Jako człowiek wyjątkowo wszechstronny (podróżnik, poeta, dziennikarz, pisarz, bibliotekarz, tłumacz, archiwista, historyk, muzealnik), największe sukcesy osiągnął jako pierwszy historyk Polonii amerykańskiej i odkrywca jej dziejów.

Swoją różnoraką, bogatą działalnością Haiman przyczynił się również do stworzenia w pierwszej połowie XX w. kilku polonijnych instytucji, organizacji kulturalnych i pism na terenie US, a swoimi pracami – najpierw jako dziennikarz, a potem historyk – do ukazania zarówno przeszłości osadników polskich na terenie Ameryki Północnej, jak i udziału Polaków w wojnach amerykańskich w okresie XVIII-XIX w. (niepodległościowej, secesyjnej, z Meksykiem, z Anglią).

Haiman był pionierem badań o historii wychodźstwa polskiego w Ameryce, okresu XVII-XIX w. Jako pierwszy – dzięki własnej pasji, niezmordowanej pracy w archiwach i bibliotekach oraz umiłowaniu polskości – udowodnił, że imigranci polscy należeli do najstarszej fali kolonizacyjnej w Ameryce, że byli na amerykańskiej ziemi od samego początku (1608 r.), że walczyli na jej wszystkich frontach, budowali nowy kraj i mają duży udział w tworzeniu potęgi Stanów Zjednoczonych.

Swoje niezależne i osiągnięte samodzielnie wyniki Haiman ogłaszał zarówno w pracach naukowych, jak też w prasie polonijnej, nie tylko w j. polskim, ale również w j. angielskim. Jego odkrycia były przełomowe, do dziś stanowią podstawę historiografii wychodźstwa polskiego w Ameryce i niechybnie przyczyniły się do lepszego zrozumienia polsko-amerykańskich dziejów. Wywarły głębokie wrażenie, zarówno na Polakach pochodzenia amerykańskiego, jak i na Amerykanach, którzy zostali zmuszeni do przewartościowania zasług i pozycji imigrantów polskich w okresie kolonialnym.

Pozbawiały również Polonię pewnych kompleksów, utwierdzając ją w przekonaniu o zasługach przodków dla Ameryki. Prace „Herodota Polonii amerykańskiej” były entuzjastycznie przyjmowane także w Polsce, podnosiły w I połowie XX w. jej znaczenie, a nawet, o co Haiman zawsze zabiegał – z pewnością przyczyniły się do zwiększenia polskich wpływów w Ameryce.

Dorobek twórczy Mieczysława Haimana w dziedzinie historii polskiej emigracji w USA jest ogromny. W sumie, w przygotowanej przeze mnie pierwszej bibliografii jego publikacji (być może jeszcze niepełnej), stanowi go: 14 książek popularnych i popularnonaukowych, pięć prac naukowych, 20 publikacji popularnonaukowych, 65 najważniejszych artykułów prasowych, dwa opowiadania, 51 wierszy oraz dwa przekłady – razem 159 tytułów.

Należy podkreślić, że Haiman prowadził swoje pionierskie, mozolne i żmudne studia w bardzo trudnych warunkach. Źródłowe udokumentowanie faktów historycznych wymagało ogromnego trudu, zwłaszcza, że musiał łączyć je z zarobkową pracą dziennikarską. Jako badacz nie dysponował żadną składnicą pamiątek i archiwaliów, przechowującą materiały o Polakach.

Pomimo to prace historyczne Haimana stały się poważnym źródłem wiedzy dla innych badaczy naukowych. Spośród amerykańskich historyków sięgających do badań Haimana wystarczy wspomnieć choćby Samuela E. Morisona (autora klasycznej The Oxford History of the American People), zaś z Polski i emigracji korzystali z jego wyników wszyscy parający się rozdziałem dziejów polsko-amerykańskich. Na badaniach „ojca Polonii amerykańskiej” opierają się zresztą do dziś (choć często cytując już historyków współczesnych, którzy z kolei czerpali z pionierskich badań Haimana).

Niektórzy, jak Gerard Labuda, zaliczają Haimana do uczonych polskiego pochodzenia, którzy wnieśli duży wkład w rozwój nauki światowej, inni są jednomyślni, iż Haiman jest pisarzem o wielkich zasługach i osiągnięciach, dobrze zasłużył się polskiej kulturze narodowej, gdyż wzbudzał dla Polski szacunek i zainteresowanie, a jego dzieła w swoim czasie poszerzały wiedzę Polonii i Amerykanów o polskich dziejach między Atlantykiem i Pacyfikiem. Dały też początek dalszym naukowym badaniom przeszłości polskiej w Ameryce, stając się trwałym dorobkiem historiografii polsko-amerykańskiej.

Haiman był również głównym twórcą istniejącego do dziś Muzeum Polskiego w Ameryce (MPA) – wraz z archiwum, biblioteką i czytelnią ZPRK oraz największą w Ameryce kolekcją poloniców, nazywanego „polskim Rapperswilem”. Dzięki jego autorytetowi i hojnej reakcji Polonii, dary do tworzonego MPA płynęły całymi skrzyniami, włącznie z pamiątkami po Igancym J. Paderewskim (po śmierci w 1941 r.), czy eksponatami z Pawilonu Polskiego ze Światowej Wystawy w Nowym Jorku z 1939 r. Haimanowi udało się zorganizować placówkę, która dzięki jego wysiłkom, już po kilku latach rywalizowała na polu kulturalno-oświatowym i propagandowym z podobnymi innych narodowości.

Haiman był jej pierwszym (i do dziś niedoścignionym) kustoszem, począwszy od momentu powołania MPA w 1935 r., aż do jego śmierci w 1949 r. Żaden z późniejszych kustoszy MPA, nie zgromadził tylu eksponatów dotyczących śladów przeszłości polskiej w Ameryce, nie rozwinął tak przestrzennie muzeum, nie rozsławił go w Ameryce jako Panteonu Polskości.

Haiman był również twórcą i przewodniczącym dwóch organizacji kulturalnych na terenie USA: Polskiego Towarzystwa Historyczno-Muzealnego w Ameryce (1937) oraz Komisji do Badań nad Imigracją Polską (1942), czyli obecnego Polsko-Amerykańskiego Towarzystwa Historycznego (Polish American Historical Association).

Obydwie rozbudzały zainteresowania Polonii amerykańskiej własną historią, wspierały Muzeum, członkowie PAHA prowadzili studia nad polsko-amerykańską historią i kulturą, współpracując z licznymi towarzystwami historycznymi. Haiman był ich filarem, prowadził je, dynamizował, poszukiwał funduszy, zachęcał do zasilania jej szeregów, ustalał programy działania.

Haiman był też redaktorem i twórcą ważnych angielskojęzycznych periodyków: „Annals of the Polish R. C. Union Archives and Museum” (w latach 1936-1947 zdołał wydać 11 numerów, z czego pięć stanowiły jego rozprawy) oraz „Polish American Studies” (półrocznik PAHA, wydawany od 1944 r. do dziś).

Obydwa spełniały pionierskie zadanie w polsko-amerykańskiej historiografii, zawierały nowe prace historyczne z dziejów polskiej emigracji w Ameryce, trafiały do najważniejszych bibliotek w USA, w Polsce i innych krajach.

Warto podkreślić, że Haiman doszedł do warsztatu historyka samodzielnie, dzięki systematycznemu kształceniu. Z pasją, zawziętością, a zarazem dużym umiłowaniem przedmiotu (przez ćwierć wieku pisarstwa historycznego), poszukiwał śladów rodaków od Atlantyku do Pacyfiku, odnajdując ich pośród osadników Nowej Holandii, śledząc losy pionierów polskich w stanach: Wirginia, Teksas, Kentucky, Nowy Jork, Pensylwania, Nowe Mexico, Kalifornia; czy pokazując losy Polaków w wojnach amerykańskich oraz ich wędrówki po nieznanych lądach i wodach.

Dziś, dzięki postępowi w badaniach, nie ze wszystkimi wynikami Haimana można się zgodzić, ale należy docenić jego umiejętności i wysiłek badawczy, co czynili wówczas, nie bez podziwu, liczni historycy i recenzenci jego prac, nie tylko wśród Polonii, ale także w Ameryce i Polsce. Bez prac i odkryć Haimana, dzisiejszy stan wiedzy i dalsze badania nad problematyką polonijną byłyby niemożliwe.

Nawet najwięksi krytycy Haimana uważają go za pisarza o wielkich zasługach i osiągnięciach, obdarzonego niezbędną dla historyka pasją, dużą wyobraźnią, dokładnością, sumiennością i niezależnością (mimo, iż należał do ZPRK), który zrekonstruował dzieje początków polskiego osadnictwa w USA.

Ponadto Haimanowi udało się wyzwolić namiętności naukowo-badawcze wśród młodszej generacji imigrantów oraz wzmocnić stosunki duchowe pomiędzy Polonią a krajem. W ojczyźnie prace Haimana miały bowiem żywe, serdeczne przyjęcie, stąd powołano go na rzeczywistego członka Naukowego Instytutu Emigracyjnego w Warszawie (1928) i przyznawano wyróżnienia, m.in.: Krzyż Kawalerski Orderu „Polonia Restituta” (1932), Srebrny Wawrzyn Polskiej Akademii Literatury (1935), nagroda literacko-dziennikarska Światowego Związku Polaków z Zagranicy (1935).

Polaków w kraju ujmowało gorące przywiązanie Haimana do polskości, żywy, choć czasem nieco naiwny patriotyzm, duma z przynależności do polskiej grupy narodowej. Haiman, choć uważał się za lojalnego obywatela USA, w sercu pozostał do końca Polakiem i patriotą.

Haiman odegrał kluczową rolę również w wielu innych poczynaniach Polonii amerykańskiej w pierwszej połowie XX w. Jako jeden z czterech delegatów ZPRK na 2. Światowy Zjazd Polaków z Zagranicy w Warszawie (lipiec-sierpień 1934) był współtwórcą wspólnego stanowiska delegacji z USA, nazwanego później „Polsko-Amerykańską Deklaracją Niepodległości”.

Bezpośrednio po II wojnie światowej włączył się też w obronę niezależności dwóch bibliotek polskich Stacji PAU w Europie: Paryżu i Rzymie – przedsięwzięcie udało się w Paryżu, dzięki czemu Biblioteka Polska nad Sekwaną zachowała niezależność wobec systemu komunistycznego, skupiając w drugiej połowie XX w. znaczną część polskiej opozycji antykomunistycznej na Zachodzie (Giedroyć, Grudziński, Czapski i wielu innych).

Jako kustosz MPA Haiman pomógł także dyrektorowi Biblioteki w Paryżu Franciszkowi Pułaskiemu w przechowaniu w Chicago dziewięciu historycznych szabel Józefa Piłsudskiego i dwu puginałów oraz sumy $8 000. Haiman, jako ówczesny autorytet w dziedzinie historii Polonii, prowadził szeroką współpracę i korespondencję z wieloma uczonymi i instytucjami: uczelniami, bibliotekami, archiwami, organizacjami, zarówno w USA, jak w Polsce, ale także w innych krajach Ameryki Płn. i Płd. oraz Europy, także z emigracją w Londynie.

Podsumowując dorobek Mieczysława Haimana jako historyka należy jeszcze raz podkreślić, że był on pionierem w dziedzinie badań polonijnych nad przeszłością w Ameryce. To on zapoczątkował je w tak szerokiej skali; zarówno swymi odkryciami, jak utworzeniem Muzeum Polskiego (jako instytucji zasobnej w materiały źródłowe), a także pracą nad organizacją badań historycznych na emigracji (założenie PAHA i „Polish American Studies”), torując drogę swoim następcom.

Wielostronną działalność Mieczysława Haimana przedstawiono w tej pracy na tle jego życia osobistego. Mało znane do tej pory fakty z biografii historyka zostały wzbogacone o liczne nowe szczegóły (m.in. jego pochodzenie, dzieciństwo, wykształcenie, a w USA o adopcję dzieci, daty kilku przeprowadzek, itp.); liczne fakty skorygowane (np. nazwisko – na Haimann, pseudonim poetycki – na „Nie-Tersytes”; funkcje w redakcjach, itp.).

Po analizie dotąd niezbadanych dokumentów obrazujących wędrówki Haimana za chlebem: od Nowego Jorku, przez Paterson, Boston, Buffalo, po Chicago i Orchard Lake, wynika jednoznacznie, że życie emigranta ze Lwowa nie było ani łatwe, ani dostatnie. Jednak – jako gorący polski patriota, który całe swoje życie traktował „jako służbę narodową”– Haiman osiągnął sukces zawodowy.

Choć zaczynał w Nowym Jorku od ciężkiej pracy fizycznej, to udało mu się, dzięki swojej niezwykłej pracowitości i niezłomności charakteru, dojść – poprzez skromne funkcje w czterech redakcjach w Bostonie, Buffalo i Chicago – do stanowiska kustosza i pierwszego historyka Polonii amerykańskiej oraz uczynić dla Polonii i Polski tak wiele, że został uhonorowany najwyższymi odznaczeniami, cieszył się powszechnym szacunkiem, i to zarówno wśród rodaków na emigracji, jak w kraju, a także w środowisku Amerykanów.

Za sukces ten i całkowite poświęcenie się historii Polonii amerykańskiej Mieczysław Haiman zapłacił jednak wysoką cenę. Jego dokonania na niwie literackiej, dziennikarskiej, czy historyczno-muzealnej nigdy nie przekładały się na poprawę sytuacji materialnej. Całe życie spędził z rodziną w biedzie, w wynajętych mieszkaniach, a kiedy ciężko zachorował, Polonia musiała ogłaszać apele o datki na ratowanie zdrowia historyka.

Zmarł w wieku 61 lat, głównie z przepracowania. Nie ułożyło mu się też życie osobiste. Nie miał własnych dzieci, żona Kazimiera z domu Nigbor była chorowita, choć przeżyła go o 28 lat (zmarła osamotniona w przytułku).

Prawdopodobnie brak potomków rzutuje do dziś na zachowanie w Stanach Zjednoczonych pamięci o „ojcu dziejów Polonii amerykańskiej”, która bardzo szybko zanika. Nazwisko Haimana, tak powszechnie znane wśród Polonii w I połowie XX w., dziś dla większości rodaków za oceanem, a także w kraju, niewiele już znaczy. Polonia nie zdobyła się do tej pory na zbiorowe wydanie jego prac historycznych, ani na rzetelne opracowanie działalności i dorobku.

Rzadko też ukazują się o Haimanie publikacje, stąd Polacy na emigracji nie zdają sobie sprawy, że o dokonaniach swoich przodków w USA niewiele by wiedzieli, gdyby nie mrówcza, 25-letnia praca jednego człowieka, który bez reszty poświęcił się właśnie temu zagadnieniu – ujawnieniu potomności jej dziejów .

Z recenzji:

Dina Lau-Bukowska (Burgas, Bułgaria): W poezji Teresy Kaczorowskiej podoba mi się forma i oryginalność. Podziwiam ją też za odwagę i prawdziwość – to bardzo cenię.

Józef Pless (Lubeka, Niemcy): W poetyckim wersie Teresy Kaczorowskiej najważniejsza jest miłość, przyroda i cisza. Jest też miejsce na trwanie i cierpienie, a przede wszystkim obecny jest Bóg. Poetka oddaje nam swoją wrażliwość i przestrzeń, w której słowo staje się poezją. Zapewniam, że historia literatury nie przemknie się tak łatwo obok Jej zamyśleń…

W swoich reportażach zmierza się z prawdą historyczną, narodową; w badaniach – z Maciejem Kazimierzem Sarbiewskim; rozprawę doktorską pisała o polsko-amerykańskim zapmnianym poecie i odkrywcy wczesnych dziejów Polonii w USA Mieczysławie Haimanie; a niedawno ukazała się jej piękna książka o Marii Skłodowskiej-Curie…. Teresa Kaczorowska staje się nad Wisłą coraz jaśniejszą gwiazdą.

Maria Zakrzewska (Chicago, USA): – Teresa Kaczorowska, poza tym, że jest reporterką i badaczką, jest niezwykle utalentowaną poetką.[…] Większość jej utworów ma charakter bardzo osobisty. Poetka mówi w nich o zachwycie nad pięknem przyrody, kontaktach z innymi ludźmi, o uczuciach, tęsknotach i nadziejach.[…] Poezja jest dla Teresy Kaczorowskiej czymś w rodzaju pamiętnika, w którym notuje nie tylko swoje codzienne przeżycia, wrażenia i doświadczenia, ale także spostrzeżenia i refleksje zrodzone w trakcie licznych podróży. Utwory jej charakteryzuje mądrość, życzliwość dla ludzi […] Tkwi w nich nuta melancholii, ale nie ma smutku. Jest dojrzałość, dużo optymizmu oraz nadziei na przyszłość.

Andrzej Zaniewski (Warszawa): – […] wszystkie dzieła Teresy Kaczorowskiej – zarówno poezja jak i proza – uzupełniają się, łączą, przenikają, tworząc wrażenie szczególnego dialogu pisarki z rzeczywistością. Jednak poezja zajmuje tu miejsce wyjątkowe, układając się w liryczny poemat-rzekę, podzielony na niemal filmowe kadry i sekwencje.

To opowieść o życiu, układająca fakty i zdarzenia, niekiedy polemiczna, niekiedy oczekująca, roztęskniona, a chwilami niemal modlitewna, przeradzająca się w akt zachwytu, lub w skargę, albo w pytanie… Notatki z podróży i spotkań, tych codziennych i tych z historią, impresje i wyznania, ciche, zamglone, ważne i bliskie również nam – czytelnikom. Oto panorama kobiecej duszy, jeszcze niepełna, nieukończona, niezamknięta […] Te wiersze dotyczą każdego, i ciebie, i mnie […] to opowieśc płynąca przez cztery wiosny …

Elżbieta. Juszczak (Koszalin)
Cztery tematy i Cztery wiosny. O poezji Teresy Kaczorowskiej

Teresę Kaczorowską poznałam przed laty na Mazowszu na przyjęciu u Wojciecha Siemiona. Pomyślałam wtedy: jeszcze jedna dziennikarka. Wtedy niewiele powiedziała o sobie. Jakież było moje zdumienie, gdy przeczytałam jej reportażową książkę o Polakach w Brazylii. O Brazylii na ogól się mało myśli. Literackie konotacje to Konopnicka i jej poemat Pan Balcer w Brazylii. Otóż okazało się, że Teresa napisała ważną dla kultury i historii naszego kraju książkę o historii Polonii brazylijskiej. Historii tragicznej i fascynującej. Była to książka rzetelna, ujawniająca nieznane fakty, bardzo potrzebna. Teresa stąpała w niej niemal po dziewiczym terenie. Wtedy zaczęłam inaczej o niej myśleć.

Dzisiaj chcę mówić o Teresie Kaczorowskiej jako poetce. Po latach, oprócz książek reporterskich i naukowych, sięgnęła i po ten środek wyrazu. Nie ma cudów: w poezji odbijają się te same wartości i sposób przeżywania świata jak w innych publikacjach. Choć przecież poezja to co innego, to kondensacja, ekonomia, i by tak rzec skroplona duchowość.

Teresa Kaczorowska należy do rzadkiego grona poetów, którzy bez skrępowania przywołują pewien katalog wartości – mój kraj, w znaczeniu okolica, ojczyzna, jak to mówił Różewicz „z raną” oraz gniazdo i Bóg. Teresa jest dumna ze swojej polskości. Odwołuje się do kart tragicznej historii, ale i patrzy z nadzieją w przyszłość. Obecnie w kulturze, w literaturze dominuje postmodernizm, w którym takie wartości ulegają zmiksowaniu, albo nawet przedawnieniu i kompromitacji. Choć już w polskim kinie niekoniecznie – twórcy sięgają do kart naszej historii i powstają takie filmy jak „Katyń” czy „Generał Nil”.

W pojęciu ojczyzna mieści się przede wszystkim przestrzeń historyczna, geograficzna i wspólnota kulturowa. Gdziekolwiek jest autorka – nad Sekwaną, w Chicago, w Rzymie, przywołuje ojczyznę albo przez porównanie – kasztany w Paryżu i w warszawskich Łazienkach, albo przez symbol, bociek w Chicago, albo wprost (długonoga Słowianka w Ameryce). To ojczyzna w podroży. To ważny motyw, bo Teresa Kaczorowska wiele podróżuje. Przy czym nie wybiera się za granicę „jak sójka za morze, tylko po prostu – pojawia się w Chicago, na Bałkanach, w Paryżu, we Włoszech albo w Ciechocinku. Przyznajmy od razu, na świecie jest co oglądać i czym się fascynować. Tylko nielicznym jednak udaje się w takich sytuacjach mieć przed oczyma własny kraj. To ci, którzy w sercu noszą paradygmat polskiego losu.
Temat narodowej historii i tragedii poetka porusza wprost w kilku wierszach. Czy będzie to temat wysiedlenia: płacz za ogródkiem i skradzionym adresem, czy ucieczki w zboża przed okupantami niemieckimi szesnastoletniej dziewczyny:

wiosną czterdziestego roku zboża były wysokie
spotkała tam starszego brata też uciekiniera

ale i tak trafili do Niemców
podobnie jak wygnani z rodzinnego gniazda rodzice
/Bez pożegnania/

Tytuł wiersza Pod Grunwaldem nie pozostawia żadnych wątpliwości. Autorka tu wznosi wysoko głos:

niech będzie chwała i cześć
po wsze czasy
dla wojsk sprzymierzonych
przeciw czarnym krzyżom
/Pod Grunwaldem/

Katalog hołdu wobec ojczyzny dopełniają wiersze o wielkich Polakach, w tym o Janie Pawle II. Motyw jego umierania przewija się w wielu utworach i oto chwile, które przeżywaliśmy kilka lat temu, zostały utrwalone i są nam jeszcze raz dane. Wybitni Polacy, którzy interesują autorkę, to barokowy poeta Maciej Kazimierz Sarbiewski, noblisa Czesław Miłosz, pierwszy historyk Polonii amerykańskiej i pisarz Mieczysław Haiman, współczesny i kultowy poeta Sted, piosenkarz Marek Grechuta i inni. Mamy też przywołanie autografu Pana Tadeusza, który poetce dane było zobaczyć.
Panteon narodowy w pewien sposób koresponduje z wierszem Wigilia z przodkami.

przy wigilijnym stole
myślę w ten święty czas o przodkach
– żyjących i tych sprzed pokoleń

którego z nich duch mieszka we mnie
czyj dom noszę w sobie
po kim najbardziej dziedziczę

cnoty
wady
imię

i choć trudno przodków spamiętać
wiem, że bez magii rodzinnej przeszłości
byłabym jak mapa bez legendy
/Wigilia z przodkami/

Istotnym elementem tomu Cztery wiosny jest motyw gniazda. Dom, ogród, rodzinę, obyczaje, słowem gniazdo, otacza autorka szczególną atencją. W pewnym sensie to centrum wszechświata, gdzie człowiek staję się sobą nabiera siły.

nigdzie i nigdy
poranna kawa tak nie smakuje
jak na moim tarasie
z zimnymi winogronami
wprost z jesiennego krzewu.
/ Zimne winogrona/

powiada autorka i ja się z nią zgadzam. Zgadzam się też na wędrówki w rajskim ogrodzie świata, zgadzam się na podglądanie życia ślimaków. Bo to właśnie ślimaki – przechadzające się po ogrodzie ukochała Teresa, i kasztany, i dęby.
W polskiej literaturze toczy się od lat spór pomiędzy tradycją szlachecką, z jej motywem gniazda i dworu, a tradycją otwartości i nowoczesności. Spór między H. Sienkiewiczem a Stanisławem Brzozowskim, między Panem Tadeuszem Mickiewicza, a Ferdydurke Gombrowicza.

Teresa nie wpisuje się w tę opozycję w sposób skrajny. Bo choć kocha gniazdo i tradycję szlachecką, jest otwarta na świat i to, co on przynosi. Bo choć kocha dom i ogród, na chwilę porzuca go dla innych kontynentów. To właśnie jest jej tajemnica i jej siła. Także w wierszach. Motyw ojczyzny, gniazda, wyraźnie koresponduje z tematem okolicy, miejsca rodzinnego. Dla autorki to ukochane Mazury ale i Mazowsze. Jedne leśne, a drugie mazowieckich Piastów.

W tomie Cztery wiosny przejawia się sposób wyrażania i przeżywania świata z perspektywy dalszej, transcendentnej. Tu, gdzie Teresa zna i rozumie ludzkie sprawy i pisze

każde stworzenie na ziemi
ma swoją pogodę
/Ślimaki i deszcz/

Albo:

Potrzebuję mocy z wysoka
aby poznać
sens istnienia

usłyszeć głos ptaka
zobaczyć kwitnący fiolek

mieć chleb
źdźbło trawy zielonej
pożyteczny czas

potrzebuję mocy z wysoka
aby nie zgubić
moralnego kompasu
/Potrzebuję mocy z wysoka/

Myślę, że takie wiersze czynią z niej poetkę. Jak też słowa klamry, w których udanie dotyka rzeczy i sensu:

ogród mazowieckich Piastów
nabiera urody dwukrotnie
/Miasto kasztanów /

odleciał mój słowik
odszedł poeta
została cisza w ogrodzie
/W dniu odejścia Miłosza/

i znowu dojrzewają wiśnie
choć słodkie konfitury
z poprzedniego lata
jeszcze pachną w piwnicy
…………………….
tylko ogród niewzruszony
w słonecznej ciszy
ogarnia mnie znajoma akacja
jak gdyby nigdy nic
/Znowu dojrzewają wiśnie/

Choć dzisiejszy dzień poświęcony jest promocji dwóch tomików wierszy Czterech wiosen i Dla Wandy, to zauważyć należy i to, że role się odwróciły. Dotąd Teresa Kaczorowska promowała, pokazywała, wyciągała na światło dzienne, co wielkie i zapomniane. Jest bowiem animatorką życia kulturalnego na Mazowszu i pozostając w duchu tradycji powiem, konia z rzędem, kto zna lepszą? Kto przypomniał Mazowszu, Polsce i światu Sarbiewskiego, czy Mieczysława Haimana? Kto pokazał to, czego nie wiedzieliśmy o Marii Curie-Skłodowskiej?

Kto umiał spopularyzować tę wiedzę, tak że dotarła pod strzechy? Jest to niezwykły dar Teresy Kaczorowskiej. Umie ona dotrzeć do wielu serc i umysłów poprzez popularne książki, że wymyśliła i zrealizowała formułę corocznego festiwalu Sarbiewskiego. Nakłady większości jej książek są wyczerpane, bo ludzie chcą znać Macieja Kazimierza Sarbiewskiego, który mieszkał obok nich.

Chcą znać miejsca na Mazowszu, gdzie żyła uboga guwernantka Maria Skłodowska. Gdyby nie Teresa Kaczorowska, byłoby to niemożliwe. To, że książki te nie są pisane na zamówienie, że nie stoją za nimi potężne wydawnictwa, że pisarka robi to społecznie, z głębokiej potrzeby, to już inna sprawa.

Elżbieta Juszczak – poetka, autorka kilku zbiorów wierszy, dr nauk humanistycznych, wykładowca Politechniki w Koszalinie. Recenzję tę wygłosiła w czasie promocji w Kawiarni Artystycznej CKiSz w Ciechanowie, 28 czerwca 2009. Została ona opublikowana w roczniku „Ciechanowskie Zeszyty Literacke” nr 11/2009.