Pani Jadziu

Pani Jadziu
Jechałam pożegnać Ciebie
z tomikiem wierszy Twoich
który przysłałaś mi znad Sekwany
jeszcze parę miesięcy temu
Odłożyłam go wtedy na potem
a dziś o świcie przed podróżą
niemal sam wpadł mi w ręce…

I podążając na spotkanie z Tobą
zgłębiałam strofy myśli i emocji losów Twoich
– wygnańca generała w ciemnych okularach…
Wspierały mnie deszczu krople
na szybach w kolejowym wagonie
zmartwychwstająca właśnie przyroda
jakby bardziej zielona w Twojej Wielkopolsce.

Leciwe, otulone borami i wstęgą Warty
Puszczykowo
powitało Cię z Paryża
na drogę ostatnią
w podeszczowe ciche popołudnie
Rozkwitały akurat forsycje
mrugały oczyma kolorowe bratki
rozsiewały swoją woń hiacynty

Kościółek przy ulicy Kościelnej
niewielki i skromny
ale z wotami licznymi
a skrzydła Aniołów strzeliste
– w postnym fiolecie ołtarza
i wiośnie hiacyntów białych
– sięgające aż po sklepienie

Żegnałaś swoich bliskich
oświetlona blaskiem świec jedenastu
wonią kadzideł
modlitwą
ciszą

I kapłana głosem:
Poświęciła życie innym
i wróciła do domu
gdzie kiedyś złożyła szczątki rodziców

I badaczki Jej ojca:
Córka wybitnego lekarza profesora
którego imię nosi szpital w Puszczykowie
wybrała trudne życie ale dała świadectwo

I wydawcy tomików Jej poezji:
Zajęta była zawsze publiczną powinnością
zaangażowana w sprawy innych
po prostu piękny człowiek…

Dziś w Puszczykowie
„Norwidowi w spódnicy”
śpiewają wielkopolskie lasy
koncertują ptaki
Arkady Fiedler po sąsiedzku opowiada Jej
o podróżach i o książkach swoich
I razem wspominają tamtą ich Ojczyznę
odradzającą się z niewoli, szlachetną i piękną
z zapomnianymi dziś
Bóg Honor Ojczyzna…

W dniu pogrzebu Jadwigi Hortensji Marii Dąbrowskiej,

Puszczykowo, czwartek, 26 marca 2015