Ziemi Krzyk – Grzegorz Kucharzewski

Grzegorz Kucharzewski, „Ziemi krzyk”, Związek Literatów na Mazowszu, Ciechanów 2018

Do Czytelnika

Sięgasz Czytelniku po wiersze niezwykłe. Gorące, szczere, sercem pisane, w pięknej krainie jezior i lasów Suwalszczyzny. Sięgasz po utwory poświęcone polskim patriotom, którzy ginęli z Ojczyzną na ustach, przeważnie w miejscach wciąż nieznanych. Zapewne ich szczątki pokrywa dziś las – północnej Polski czy Grodzieńszczyzny, łagrów w głębi Rosji, niemieckich obozów koncentracyjnych, czy innych miejsc kaźni. Do dziś w większości bez grobów, bez imienia, bez chwały bohaterów.Dramat ten doskonale czuje autor, Grzegorz Kucharzewski, który wiele tekstów tego tomiku wyśpiewuje również przy dźwiękach gitary, do skomponowanej przez siebie muzyki.

Grzegorz Kucharzewski jest wnukiem Obławy Augustowskiej. Jego babcia Natalia straciła – w tej największej „po wyzwoleniu” komunistycznej zbrodni z lipca 1945 roku – jedyną córkę, a jego ojciec Józef jedyną siostrę, Zytę Kucharzewską z Gib pod Sejnami. Zyta, piękna i utalentowana, była łączniczką Armii Krajowej. Miała dwadzieścia lat i „przed sobą życie/ które przerwał pewnie jeden strzał nad rowem”. Jej matka Natalia czekała na nią do końca życia, z paciorkami różańca w rękach i w modlitwie głębokiej.

Brat Zyty, prześladowany, zmuszony do pracy w kopalniach, też nie doczekał odkrycia grobu Zyty, ani„tej sukni małego skrawka/ Zielona była/Pamiętam”. To babcia i ojciec przekazali autorowi tego niezwykłego zbioru wierszy pamięć o Zycie – a tym samym o setkach, a może tysiącach innych, których życie przerwały na glebestie zła, nie wiadomo gdzie zakopując potajemnie ich ciała.

Poza wzruszającymi utworami poświęconymi Zycie Kucharzewskiej oraz innym ofiarom Obławy Augustowskiej z lipca 1945, Grzegorz Kucharzewski pochyla się w tej książce również nad losami Sybiraków, Łagierników oraz innych Niezłomnych – ofiar licznych zbrodni, dokonanych przez sąsiadów tej ziemi pełnej krwi, która już „do krzyży przywykła”. Spełnia tym samym testament swojej stryjenki Zyty, której ciepły uśmiech z fotografii towarzyszy mu na co dzień w jego rodzinnym domu nad jeziorem Gieret, gdzie „Kroki mej babci jeszcze słychać/ I jej modlitwy/ W uszach moich/ nigdy nie milkną/ ja się razem z nią modliłem/ O powrót ciotki z fotografii/ której nie znalem”.

Ten dom – „pachnący sosną i wierszami” – stoi w Gibach do dziś ,nieopodal wzgórza zwanego Golgotą, gdzie „Krzyż zwykły stoi ociosany/A u stóp płyty krąg żałobny/ tworzą od lat/ by pamiętać”.

Grzegorz Kucharzewski nie może więc zapomnieć. Stryjenka Zyta patrzy na niego, inspiruje, skłania, aby usłyszał spod „ziemi krzyk”, zobowiązuje go do misji, aby „ogień nieść”, zabiegać o pamięć i zabiegać aż zapali znicz, nie tylko na jej ujawnionym grobie. W ten sposób bratanek Zyty, Grzegorz Kucharzewski,przyczynia się do ocalenia kultury i staje obok Jarosława Marka Rymkiewicza, którego refleksję warto tu przytoczyć: „Żyjemy o tyle, o ile zdołamy się skomunikować z naszymi zmarłymi: bo żyjemy tak, jak oni tego pragną, jak oni sobie życzą, jak oni nam każą. I oni, nasi zmarli, żyją o tyle, o ile zdołają skomunikować się z nami: bo żyją tak, jak my sobie życzymy, jak my pragniemy, jak my im każemy. Mówiąc inaczej: rozmowa miedzy nami a naszymi Wielkimi Duchami jest niezbędnym i wystarczającym warunkiem istnienia kultury”.

Teresa Kaczorowska